Szukały, aż nagle Anna znalazła ślady kopyt.
-Patrz. - wskazała Anka na trop - To na pewno zostawił Sven.
-Nie wiem, sprawdźmy. - rzekła El.
Zaczęły iść za śladami potencjalnego zaginionego. Doszły do pobliskiej niewielkiej wioski. Tam ślad się urwał.
-No i co teraz? Kristoff mnie chyba zabije, że zgubiłam jego ukochane zwierzątko. - zmartwiła się Ania. Już Elsa miała coś powiedzieć, ale usłyszały krzyk.
-„ZOSTAW MOJE MARCHEWKI!! WSTRĘTNY SZKODNIK!! WON Z OGRÓDKA! ZNISZCZYSZ CAŁY MÓJ DOBYTEK! '' - mniej więcej tak to było słychać. Bez słowa siostry pobiegły za krzykiem. Gdy dotarły zobaczyły jedno. Wieśniaka, próbójącego wygrać z ogródka Svena. Oraz renifery, obżerającego się w pośpiechu marchewkami, i ładującego do pyska ile się da.
-Sven! Szybko tutaj! - krzyknęła oburzona Anna. A zwierzak posłusznie wrócił do Anny, w tym samym czasie próbując wepchać sobie do pyska, jeszcze jedną marchew. Był napchany jak balon.
-To pani Łoś?! - zapytał ze zdenerwowaniem - Będzie mi pani musiała płacić ostre odszkodowanie, to bydle zniszczyło moją całą hodowle marchewek!
- Dobra. Ma pan trzy sakwy złota i niech się Pan nie denerwuje. - rzuciła mu woreczki, i zaczęła go prowadzić z dala od wkurzonego Wieśniaka.
- To ty tam byłeś Sven, a my cię już pół godziny szukamy. - powiedziała utyswakcjonowana Anna, gdy już wyszły z wioski.
- Pół godziny? Niech to, mówiłam, że zaraz wrócę. Pa. Muszę iść. - powiedziała pospiesznie Elsa.
- Uważaj na siebie.-rzekła Anna odjeżdżając.
- Jasne. - odpowiedziała i pobiegła na spotkanie.
Gdy dobiegła, otworzyła drzwi i...
- Już jestem!! - zawołała i weszła.
- Ha! North wisisz mi pięć marchwi. Mówiłem, że wróci za jakieś pół godziny. -utyswakcjonowany Zając.
- Zaraz. Że co?! - Elsę trochę zszokowało to co powiedział.
- Chodzi o to, że założyli się za ile wrócisz. - na jej pytanie odpowiedziała Wróżka.
-Acha.. - pokiwała głową, na znak, że rozumie.
-Oni tak mają. - dodała Ząbek- O czym rozmawiałyście?
Elsa dopiero teraz sobie uświadomiła, że zbliża się niebezpieczeństwo. Ale jak ma to powiedzieć, że jej stary „ znajomy " zwiał z wykonywania kary i teraz chce się mścić? Nie, nie odpowie w ten sposób.
-Nic ważnego. - odrzekła, starając się brzmieć obojętnie, ale nie za bardzo jej to wyszło, poznali, że coś się stało.
- A tak naprawdę? - spytała Wróżka z troskliwą miną.
- „Ciekawe, czy ona zawsze jest taka opiekuńcza?" - przeszło przez głowę nowej strażniczce.
-Patrz. - wskazała Anka na trop - To na pewno zostawił Sven.
-Nie wiem, sprawdźmy. - rzekła El.
Zaczęły iść za śladami potencjalnego zaginionego. Doszły do pobliskiej niewielkiej wioski. Tam ślad się urwał.
-No i co teraz? Kristoff mnie chyba zabije, że zgubiłam jego ukochane zwierzątko. - zmartwiła się Ania. Już Elsa miała coś powiedzieć, ale usłyszały krzyk.
-„ZOSTAW MOJE MARCHEWKI!! WSTRĘTNY SZKODNIK!! WON Z OGRÓDKA! ZNISZCZYSZ CAŁY MÓJ DOBYTEK! '' - mniej więcej tak to było słychać. Bez słowa siostry pobiegły za krzykiem. Gdy dotarły zobaczyły jedno. Wieśniaka, próbójącego wygrać z ogródka Svena. Oraz renifery, obżerającego się w pośpiechu marchewkami, i ładującego do pyska ile się da.
-Sven! Szybko tutaj! - krzyknęła oburzona Anna. A zwierzak posłusznie wrócił do Anny, w tym samym czasie próbując wepchać sobie do pyska, jeszcze jedną marchew. Był napchany jak balon.
-To pani Łoś?! - zapytał ze zdenerwowaniem - Będzie mi pani musiała płacić ostre odszkodowanie, to bydle zniszczyło moją całą hodowle marchewek!
- Dobra. Ma pan trzy sakwy złota i niech się Pan nie denerwuje. - rzuciła mu woreczki, i zaczęła go prowadzić z dala od wkurzonego Wieśniaka.
- To ty tam byłeś Sven, a my cię już pół godziny szukamy. - powiedziała utyswakcjonowana Anna, gdy już wyszły z wioski.
- Pół godziny? Niech to, mówiłam, że zaraz wrócę. Pa. Muszę iść. - powiedziała pospiesznie Elsa.
- Uważaj na siebie.-rzekła Anna odjeżdżając.
- Jasne. - odpowiedziała i pobiegła na spotkanie.
Gdy dobiegła, otworzyła drzwi i...
- Już jestem!! - zawołała i weszła.
- Ha! North wisisz mi pięć marchwi. Mówiłem, że wróci za jakieś pół godziny. -utyswakcjonowany Zając.
- Zaraz. Że co?! - Elsę trochę zszokowało to co powiedział.
- Chodzi o to, że założyli się za ile wrócisz. - na jej pytanie odpowiedziała Wróżka.
-Acha.. - pokiwała głową, na znak, że rozumie.
-Oni tak mają. - dodała Ząbek- O czym rozmawiałyście?
Elsa dopiero teraz sobie uświadomiła, że zbliża się niebezpieczeństwo. Ale jak ma to powiedzieć, że jej stary „ znajomy " zwiał z wykonywania kary i teraz chce się mścić? Nie, nie odpowie w ten sposób.
-Nic ważnego. - odrzekła, starając się brzmieć obojętnie, ale nie za bardzo jej to wyszło, poznali, że coś się stało.
- A tak naprawdę? - spytała Wróżka z troskliwą miną.
- „Ciekawe, czy ona zawsze jest taka opiekuńcza?" - przeszło przez głowę nowej strażniczce.
-Nie chce o tym mówić.-posmutniała- Znowu ja i Anka jesteśmy w tarapatach.
-Ale o co chodzi?...-zapytała ,po czym rozejrzała się wokół- Chłopaki.Proszę ,wyjdźcie . To damska rozmowa.
Bez namawiania reszta wyszła zostały tylko Elsa i Zębuszka, no i kilka jej małych wróżek. Ale El ciągle myślała, czy może jej zaufać, przecież znała ich od kilku godzin. Wzięła głęboki wdech i opowiedziała jej wszystko.
*****
*Sorki, że tak długo czekaliście i że taki krótki.
**Mam pytanie czy z was oglądał OUAT, czyli Dawno, dawno temu? Zwłaszcza sezon 4, czyli kontynuacje Frozen.
Nie, nie oglądałam.
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział ^^ oo marchewki wygrały xD
,, Chłopaki. Proszę, wyjdzcie. To damska rozmowa" xD
Hehe. No nic buziaki i weny.
Czekam na next !
OdpowiedzUsuń-Julka
Oglądam
OdpowiedzUsuń