wtorek, 29 września 2015

Rozdział 11 Zaczyna się...

-Tak Anno.-odpowiedziała Elsa siedząca przy stole ze strażnikami. Widocznie o czymś ważnym rozmawiali.
-Muszę z tobą porozmawiać. -rzekła Anna i pociągnęła Elsę za rękę.
-Przepraszam na chwilę.-powiedziała El, wychodząc.
-O co chodzi ?-spytała siostrę,gdy już wyszły.
-A więc. -rzekła zziapana Anna.
-Spokojnie.. A więc..
-Arendell jest w Hansie. Powrócił. -odsapnęła szybko, ledwie zrozumiale i nie do składu.
-Co?!
-Mówię, że powrócił Hans i Arendell jest w niebezpieczeństwie. - wytłumaczyła.
- Ale jak to, nie rozumiem. Przecież został odesłany do Nasturii, gdzie wykonywał swoją karę i.... Miał zakaz wchodzenia na teren Arendell. -Elsa  próbowała sobie to uświadomić.
- Nie wiem jakim cudem, ale złożył mi przed chwilą wizytę.
- Znaczy uciekł... - zastanowiła się chwilę, - Dobrze, że przyjechałaś.
- Musiałam Ci powiedzieć. Wewnętrznie czuję, że ma jakieś złe zamiary. - odpowiedziała.
- Nie martw się raz daliśmy sobie z nim radę,  to drugi raz, też sobie damy. A propo jak na zamku? - spytała, chcąc odciągnąć siostrę od tematu rudego kretyna.
-Na zamku... O Boże, przecież wyjechałam bez żadnego uprzedzenia i.. Jeszcze zarządza poszukiwania.  A co jeśli pomyślą, że mnie porwano ? - widocznie się zmartwiła.
-Spokojnie.. Najlepiej wróć teraz do zamku i sobie wszystko poukładaj. Może jeszcze nie zobaczyli, że Cię nie ma. - Elsa położyła rękę na ramieniu siostry.
-Dobra to do wieczora. - odwróciła się i rozejrzała, po chwili znowu spojrzała w stronę El. - Gdzie Sven?
-Nie wiem.  - zastanowiła się. - Poszukajmy go.
************************************ - Jestem genialny. Nawet się nie spostrzeże, gdy... - przerwał, gdy ktoś wszedł i obrócił się od magicznego lustra*.
- Zrobione. - rzekł niedawno przybyły „gość".
- Świetnie. Gra się zaczyna. Zostało zasiane ziarno niepokoju. - powiedział, po czym się uśmiechnął - Tym razem to ja wygram tą walkę.
- Yghm, Yghm. - chrząkną znajomy, tego „geniusza zła".
- No tak. My wygramy. - jego mina zrzedła. - Ważne, że już niedługo dopełnią się nasze cele. Bob!!! - zawołał, po czym pojawił się jego sługa. - Przekaż wszystkim, że jedziemy złożyć wizytę.
- Nie uważasz, że to trochę za wcześnie. Powinniśmy się lepiej przygotować. - zasugerował kolega.
- Nie możemy czekać, musimy kuć póki jeszcze gorące..
*************************************
* Magiczne Lustro - lustro, dzięki któremu można rzucać różne zaklęcia.  Mogą korzystać z niego tylko wybrani,  czyli tacy, którzy posiadają charakter odzwierciedlany przez lustro. Istnieją trzy lustra magiczne. Pierwsze „Lustro Ciemności ", drugie „ Lustro Wybawiciela",  i trzecie „ Lustro Prawdy.  Więcej o nich dopiero w Księdze II.

** Sorki, że spóźniona,ale miałam dużo na głowie. Postaram się to nadrabiać.

***Jeszcze coś.  Bardzo proszę tych co czytają o komy. Błagam,  by było ich co najmniej dwa.

wtorek, 22 września 2015

Rozdział 10 Niezbyt miła niespodzianka

-A myślisz,że kto?
-No niewiem , ale...Zaraz udowodnij mi, że mówisz prawdę.
-Nie ma sprawy. - dotknął kijem drzewa a ono pokryło się szronem.
-Ok. Wierzę ci.-odrzekł przyglądając się jego dziełu.
-Jeśli ja ci pokazałem swoje zdolności, to ty mi pokaż swoje.
-Oczywiście. -el pstryknęła palcami, a wokół niej zaczął wirować śnieg obsypując wszystko dookoła. Później, podniósłszy otwartą dłoń do góry, a śnieg usta zaczął się zbierać wokół jej palców, by na końcu się rozpłynąć. Chłopak wyglądał na trochę zszokowanego jej wyczynem.
-Czyli jednak nie kłamałaś.-przyznał Jack.
-A co myślałeś ,że ściemniam?-spytała z nutką podejżliwości w głosie.
-Nie ,nie. Tylko po prostu. Trudno mi w to uwierzyć. - zamyślał się. Nastała trochę niezręczna cisza. Którą po chwili przerwał Jack.
-A więc  ,skąd się o mnie dowiedziałaś?- gdy z ciekawością. Następnie Elsa odpowiedziała i tak rozpoczęła się dość długa konwersacja o wszystkim.
*************************************
W tym samym czasie Anna doszła do  zamku królewskiego. Trafiła prostu na śniadanie,  a później ucieła sobie drzemkę. Gdy już resztkami sił stoczyła się z łóżka siadła się już dobrze jej znaną, papierkową robotą.
A więc bierze stos papierzysk, na biórko i zaczyna czytać. Nagle drzwi.balkonowe  gabinetu się otworzyły, a wiatr wpuszczony z zewnątrz rozpiął kartki. Anna natychmiast zaczynała zbierać kartki. Gdy usłyszała szelest podłogi, podniosła się i rozejrzała, ale nikogo nie widziała .
-Czy ktoś tu jest? -zapytała ,ale odpowiedziała jej cisza.
-,,Chyba się przesłyszałam."-pomyślała Anna i znów zaczęła zbierać kartki. Gdy już je zebrała,  poszła zamknąć balkon. Miała już spokojnie wziąć się za czytanie dokumentu,  gdy spostrzegła na dotąd pustej kartce napis, który brzmiał.
,,WITAJ ANNO, DAWNO SIĘ NIE WIDZIELIŚMY"
-Kto tu jest?! -była pewna,że nie jest sama.-Pokaż się!!!
-Jeśli chcesz... -powiedział znajomy głos. A zza szafy wyłonił się nikt inny jak Hans.
-Hans...Co ty tu robisz?-powiedziała nutkę przerażona.
-Och.. Nie cieszysz się z odwiedzin narzeczonego?- rzekł z ironią w głosie.
-Nie jesteś moim narzeczonym od dawna.-Anka zaczęła się złościć.
-Do prawdy? Nie wiedziałem.
-Mów co tutaj robisz!!!-krzyknęła na niego.
-Dobre , pytanie. Później się dowiesz.- widząc wkurzoną minę Anny, uśmiechną się.-Tak ładnie marszczysz brwi, gdy się denerwujesz. -chwycił ją za twarz, ona się mu wyrwała, i chwyciła za szablę wiszącą na ścianie.
-Gadaj, Co tu robisz??!!-przysunęła mu szablę do gardła.
-Nie tak ostro, siostro. -rzekł odsuwając od siebie ostrze -Powiem tylko, wróciłem po coś co mi się należy.
-Czyli? - znów chciała mu przysunąć szable do gardła, ale się odsunął w stronę drzwi balkonowych i je otworzył. Anna stała w miejscu.
-Mówiłem ci ,później się dowiesz ,a na razie. Do zobaczenia.- wyszedł na balkon zatrzakując za sobą drzwi.
  Zaraz po tym Anna oprzytomniała i wybiegła za nim na balkon , ale jego już tam nie było. Znikną tak szybko jak się pojawił.
-,,Dziwne... Muszę uprzedzić Elsę!!"-pomyślała i wybiegła z gabinetu jak do pożaru.  Kierowała się prosto ku stajni. Spotkała tam Kristoffa karmiącego Svena.
-Cześć Anna. Coś się stało?-zapytał Kristoff, widząc zdeterminowaną Annę.
-Tak,  pożycz Svena, to pilne. -poprosiła Krisa, i nawet nie czekając na jego odpowiedź dosiadła renifera.
-Nie mam wyboru. -odpowiedział ,a Sven ruszył z miejsca.
-DZIĘKI!!!-krzyknęła oddalając się w stronę lasu.
  Wzięła Svena, gdyż on doskonale znał drogę do wioski trolli.
-Szybciej Sven ,szybciej.-mówiła do renifera, ale on i tak biegł najszybciej jak mógł. A wioski trolli na razie nie było widać. Co chwile to drzewo, drzewo, drzewo  I jeszcze raz drzewo. Wreszcie skały prowadzące do Doliny. I dotarli, nareszcie dotarli. Anka natychmiast zeskoczyła ze Svena. I pobiegła ku domku Elsy. Co prawda, za niedługo miała się znów przeprowadzić do zamku, ale jeszcze mieszkała tam.

czwartek, 17 września 2015

Rozdział 9,,Czyli nie jestem jedyną."

  Dochodząc do siebie Elsa spojrzała na księgę. Niby taka zwykła, a potrafiła uwolnić tak potężną moc. Dopiero teraz zobaczyła, że książka pokryła się szronem. Była ciekawa co będzie więcej w środku, ale musiała odłożyć to na później. Czuła się inaczej ,jakoś dziwnie, ale..dobrze. Odwróciła się do reszty zebranych. Oni stali wpatrzeni w nią, nie nie ruszając się z miejsc. Za chwilę wszystko wróciło do normy. El wymieszała się z tumem ,i zaczęła szukać kogoś kogo zna, aby nie oszaleć. Niby dużo z nią chciało rozmawiać, ale na tak odległe tematy. No tylko spójrz, jeden to się pyta o pochodzenie ,a druga o....Sposób odżywiania? No więc..szuka,...szuka...szuka.....i.....jeszcze raz szuka. W tym momencie, to Elsy,by nawet  nie zdziwiło,jeśli by się dowiedziała, że zgłodniały Puszek zjadł Annę i Kristoffa, małe bałwanki mu służą za salaterkę, a Olaf za kelnera*
. I wreszcie jest Kristoff. Hmm..chociaż tyle, może wie gdzie jest Anna.
-Ej, Kristoff! Gdzie reszta?- zapytała Elsa ,gdy doszła do handlarza lodu.
-O twoich stworach nic nie wiem ,ale Anna jest przy jaskini.-odpowiedział- O tam!-wskazał miejsce pobytu Anki. A Elsa odeszła w tamtą stronę, nie chciała patrzeć jak Kristoff się poci ,by nie wypaść na durnia, ponieważ już czasami myślał ,że go uważa za idiotę.
  Gdy Elsa dotarła zobaczyła Ankę ,Wróżkę i jeszcze trochę osób znanych El z dzieciństwa.
-No, wreszcie jesteś.-powiedziała Anka-Wiesz ile ciekawych rzeczy się dowiedziałam.-pociągnęła siostrę za sobą
-A niby jakie? -spytała uśmiechając się.
-No na przykład takie, że... Uważaj, lepiej usiądź.- Anka była strasznie podekscytowana, a wszyscy oprócz Elsy prawdopodobnie wiedzieli o co chodzi.
-Po co mam siadać?
-Bo padniesz z wrażenia,gdy Ci powiem. A tak masz rację tu nie ma gdzie gdzie siedzieć. To cię spróbuję złapać. A więc ,gdy ty stawałaś się strażniczką itd. To ja po długiej i przyjemnej rozmowie dowiedziałam się ,tej bardzo ważnej rzeczy, która według moich domyśleń zwali cię z nóg...-zaczęła trajkotać, jak nakręcona.
-To powiesz wreszcie o co chodzi?- zniecierpliwiła się Elsa .
-No to,że nie jesteś jedyna.- wydusiła z siebie Anka, dając upust swemu zachwytu.
-W jakim sensie?
-No, takim ,że wśród tutaj obecnych strażników dzieciństwa doszedł ostatnio jeden z mocą identyczną do twojej.-wytłumaczyła, na co strażniczka osłupiała- Cieszysz się?!-wlepiła swój wzrok w siostrę.
-Ja..-zamyśliła się.-Średnio. To miała być ta nowina ?
-No, tak . Ale masz rację pewnie mi nie dowierzasz . W sumie jak żyjesz już dwadzieścia jeden lat ,myślałaś ,że jesteś jedyna, a tu proszę.- wreszcie odrzekła spokojnie Anna.
-No, a jak ceremonia? Wszystko dobrze?-tym razem zapytała wróżka.
-No cóż...Jeszcze żyję.-odpowiedziała El, na co się serdecznie uśmiechnęła.
-Dobra, skoro już dołączyłaś do grona strażników, to musisz wszystkich poznać.- rzekła wróżka i pociągnęła strażniczkę w stronę reszty.-A więc to Mikołaj, pospolicie nazwany North.- pokazała na Świętego, a on wyciągną rękę w geście przywitania. Bez zastanowienia uścisnęła dłoń. I to był jej błąd, uścisk był tak silny ,że na chwilę straciła krążenie- A to Zając Wielkanocny,przez nas nazywany.. po prostu Zając- futrzak  wywrócił oczami i z obojętnieniem wyciągnął łapę.
-,,Widocznie nie lubi się witać ,zwłaszcza z nowymi..."-przeszło przez głowę Elsie.
-No i to już prawie wszyscy.-rzekła Wróżka zakańczając swoją przemowę.
-Prawie??-spytała białowłosa.
-Tak, jeszcze powinnaś poznać Jacka.-powiedziała Ząb, a Anna na samo to imię wyglądała na podekscytowaną.O co jej chodzi?
-Dobrze. To ja może pójdę się przejść.-rzekła Elsa i wyszła z jaskini.
 Gdy już wyszła, Anna rzekła .
-To kiedy ich zapoznasz?-rzekła na nowo podekscytowana Anna.
-Ostatnio moja intuicja mnie nie zawodzi, a podpowiada mi ona, że wpadną na siebie za niedługo.
-Choć ,przedstawię Ci jeszcze moich znajomych- rzekła Anka i pociągnęła Wróżkę za sobą.
-Co on kombinują?-zapytał Zając, gdy już wyszły.
-Nie wiem, ale brzuch mi podpowiada, że coś się kroi.- rzekł North i wyszedł z pomieszczenia.
Zaraz za nim jaskinię opuścił swoim tunelem Zając.

*****

  Elsa szła w głąb lasu. Przez ostatni czas spędzony wśród trolli miała okazję, by lepiej poznać tereny. W sumie to goście się już pomału rozchodzili. Dochodziło do pierwszej nad ranem. Była już późna jesień, więc niemal wszystkie drzewa były pozbawione liści. Zbliżała się także ulubiona pora roku Elsy. Zimy. Gdy tylko pomyślała, że za  niedługo będzie mogła dać upust swej mocy. W końcu doszła do strumyka , czemu akurat przy nim się zatrzymała? Bo na jego tafli spostrzegła coś bardzo dziwnego. Zobaczyła.,.. Lód, tak cienki lód,no, może w niektórych miejscach grubszy. Realnie rzecz biorąc nie było jeszcze tak zimno, by woda zamarzła. Schyliła się i dotknęła powierzchni wody. Z tego wyczuła po dotyku**, powstał on za sprawą magii, i to nie jej sprawka. Poznałaby swój lód. Lecz jeśli nie ona ,to kto? Chwila, przed chwilą dowiedziała się ,że nie jest jedyną, a teraz już ma okazję widzieć wyczyny tej osoby.
-,,Zaraz, zaraz ...To mój las i to ja mam prawo go mrozić."-pomyślała Elsa.
-Co ty robisz?- spytał ktoś zza jej pleców, właśnie KTO??
- A co cię to obchodzi? -obróciła się . Pytania zadawał jej chłopak z białymi włosami i długim wygiętym kijem. Jakoś dziwnie się na nią patrzył.
-,,Chyba nie pomyślał, że jestem wariatką!!"-przeszło Elsie przez głowę.  Później chłopak uśmiechnął się i podał jej rękę , Elsa chwyciła ją i wstała.
-No wiesz. Nie często się widzi takie widoki. -rzekł całkiem swobodnie.
-Czyli jakie?- zaczynał ją trochę denerwować.
-No, na przykład , kogoś grzebiącego w lodzie.-odpowiedział.
-Co?! Ja wcale nie grzebałam w nim tylko...-zacięła się , jeszcze mu za dużo powie.
-Tylko...Co?- widocznie chciał by dokończyła.
-Nie ważne, Jeśli to jest tak dziwne, to jeszcze nie znasz Arendell.-wreszcie wysiliła się na swobodny ton.
-Widocznie nie. Jestem tu po raz pierwszy.- odrzekł.
-No to witaj ! W tej magicznej krainie pełnej..Wszystkiego.-wreszcie rozmowa zaczęła się jakoś kleić.
-Wszystkiego? Czyli czego? - spytał.
-A długo ,by opowiadać. -odrzekła i się chwilę zastanowiła po czym rzekła- Zapomniałam się przedstawić. Elsa jestem.-wyciągnęła rękę w geście przywitania.
-Jack.-uścisnął jej dłoń, przedtem El nie zwróciła na to uwagi, ale miał zaskakująco zimną rękę, trochę podobną do jej. Miała się o to niego zapytać, ale było to trochę niestosowne.
-A więc jesteś miejscowa?- zadał pytanie.
-Tak.
-No, dobra, ale powiedz. Co ty robiłaś przed chwilą, jak mówisz ,że nie grzebałaś w lodzie.
-Aaa, mówiłam ,że to nieistotne.-nie chciała mu odpowiadać na to pytanie.
-Dla mnie jest istotne.-dążył dalej.
-Niby dlaczego?- spytała Elsa
-Nie będę ci teraz mówił, najpierw ja zadałem pytanie . Odpowiedz.-spierał się z nią.
-Ponieważ....Lód mi jest bliski.- odpowiedziała. W końcu...
-A konkretniej..- dalej drążył temat.
-Czy ty zawsze jesteś taki upierdliwy?
-Obawiam się ,że tak. Wszyscy mi to mówią. A więc?
-Naprawdę  nie dasz mi spokoju?- spytała z nadzieją w głosie.
-No błagam.. mówisz,że lód ci jest bliski, więc ci powiem ,że dla mnie też. I to bardzo. Ale chciałbym wiedzieć dlaczego on jest bliski?
-A więc o to chodzi,że od urodzenie władam lodem i śniegiem. Przy tym strumyku wyczuła pole magiczne wibrujące od strumyka. Gdy zobaczyłam lód ,wiedziałam,że ktoś go musiał wyczarować. I zastanawiałam się kto? Wystarczy ?!- po jej odpowiedzi Jack wyglądał na trochę speszonego.
-Tak.-odpowiedział zamyślony, po czym się znowu uśmiechną- To znalazłaś odpowiedź.
-Że co? Właśnie ,ze nie. Od dzisiaj wiem ,że nie jestem jedyna. Ale nadal nie wiem gdzie znajduje się ten ktoś.- nie wmówi  jej ,że ona wie tego, czego nie wie.
-A chcesz się dowiedzieć?
-Nie, wolę sama do tego dojść.
-A więc ci powiem . ten ktoś stoi przed tobą.
-Ty??!!-zapytała z niedowierzaniem.


****
I znowu wam się wpisuję, a więc. Coś takiego mi wpadło do głowy. Coś musiałam wymyślić. Od dzisiaj naprawdę obiecuję powracam do dawnego tempa, czyli co 4-5 dni.
Pozdrowionka;-)

sobota, 12 września 2015

Proszę !! POMOCY!!

Moja wena odchodzi, a jeszcze tyle zostało do napisania. Chodzi głównie o to ,że w tym rozdziale ,wreszcie pojawi się wyczekiwana przez was Jelsa. Tyle jest możliwości dotyczących ich spotkania. Troszkę miewam przebłyski weny, ale to nadal za mało . Nie wiem co zrobić .

 Przecież to najważniejszy rozdział w całym opowiadaniu!!!!

Nie chcę go zepsuć. Proszę o pomoc!! Wszystkich czytelników bloga!!


Napiszcie co uważacie ,że powinno się znaleźć w tym rozdziale. O może nadejdzie razem z wami wena.