-A myślisz,że kto?
-No niewiem , ale...Zaraz udowodnij mi, że mówisz prawdę.
-Nie ma sprawy. - dotknął kijem drzewa a ono pokryło się szronem.
-Ok. Wierzę ci.-odrzekł przyglądając się jego dziełu.
-Jeśli ja ci pokazałem swoje zdolności, to ty mi pokaż swoje.
-Oczywiście. -el pstryknęła palcami, a wokół niej zaczął wirować śnieg obsypując wszystko dookoła. Później, podniósłszy otwartą dłoń do góry, a śnieg usta zaczął się zbierać wokół jej palców, by na końcu się rozpłynąć. Chłopak wyglądał na trochę zszokowanego jej wyczynem.
-Czyli jednak nie kłamałaś.-przyznał Jack.
-A co myślałeś ,że ściemniam?-spytała z nutką podejżliwości w głosie.
-Nie ,nie. Tylko po prostu. Trudno mi w to uwierzyć. - zamyślał się. Nastała trochę niezręczna cisza. Którą po chwili przerwał Jack.
-A więc ,skąd się o mnie dowiedziałaś?- gdy z ciekawością. Następnie Elsa odpowiedziała i tak rozpoczęła się dość długa konwersacja o wszystkim.
-No niewiem , ale...Zaraz udowodnij mi, że mówisz prawdę.
-Nie ma sprawy. - dotknął kijem drzewa a ono pokryło się szronem.
-Ok. Wierzę ci.-odrzekł przyglądając się jego dziełu.
-Jeśli ja ci pokazałem swoje zdolności, to ty mi pokaż swoje.
-Oczywiście. -el pstryknęła palcami, a wokół niej zaczął wirować śnieg obsypując wszystko dookoła. Później, podniósłszy otwartą dłoń do góry, a śnieg usta zaczął się zbierać wokół jej palców, by na końcu się rozpłynąć. Chłopak wyglądał na trochę zszokowanego jej wyczynem.
-Czyli jednak nie kłamałaś.-przyznał Jack.
-A co myślałeś ,że ściemniam?-spytała z nutką podejżliwości w głosie.
-Nie ,nie. Tylko po prostu. Trudno mi w to uwierzyć. - zamyślał się. Nastała trochę niezręczna cisza. Którą po chwili przerwał Jack.
-A więc ,skąd się o mnie dowiedziałaś?- gdy z ciekawością. Następnie Elsa odpowiedziała i tak rozpoczęła się dość długa konwersacja o wszystkim.
*************************************
W tym samym czasie Anna doszła do zamku królewskiego. Trafiła prostu na śniadanie, a później ucieła sobie drzemkę. Gdy już resztkami sił stoczyła się z łóżka siadła się już dobrze jej znaną, papierkową robotą.
A więc bierze stos papierzysk, na biórko i zaczyna czytać. Nagle drzwi.balkonowe gabinetu się otworzyły, a wiatr wpuszczony z zewnątrz rozpiął kartki. Anna natychmiast zaczynała zbierać kartki. Gdy usłyszała szelest podłogi, podniosła się i rozejrzała, ale nikogo nie widziała .
-Czy ktoś tu jest? -zapytała ,ale odpowiedziała jej cisza.
-,,Chyba się przesłyszałam."-pomyślała Anna i znów zaczęła zbierać kartki. Gdy już je zebrała, poszła zamknąć balkon. Miała już spokojnie wziąć się za czytanie dokumentu, gdy spostrzegła na dotąd pustej kartce napis, który brzmiał.
,,WITAJ ANNO, DAWNO SIĘ NIE WIDZIELIŚMY"
-Kto tu jest?! -była pewna,że nie jest sama.-Pokaż się!!!
-Jeśli chcesz... -powiedział znajomy głos. A zza szafy wyłonił się nikt inny jak Hans.
-Hans...Co ty tu robisz?-powiedziała nutkę przerażona.
-Och.. Nie cieszysz się z odwiedzin narzeczonego?- rzekł z ironią w głosie.
-Nie jesteś moim narzeczonym od dawna.-Anka zaczęła się złościć.
-Do prawdy? Nie wiedziałem.
-Mów co tutaj robisz!!!-krzyknęła na niego.
-Dobre , pytanie. Później się dowiesz.- widząc wkurzoną minę Anny, uśmiechną się.-Tak ładnie marszczysz brwi, gdy się denerwujesz. -chwycił ją za twarz, ona się mu wyrwała, i chwyciła za szablę wiszącą na ścianie.
-Gadaj, Co tu robisz??!!-przysunęła mu szablę do gardła.
-Nie tak ostro, siostro. -rzekł odsuwając od siebie ostrze -Powiem tylko, wróciłem po coś co mi się należy.
-Czyli? - znów chciała mu przysunąć szable do gardła, ale się odsunął w stronę drzwi balkonowych i je otworzył. Anna stała w miejscu.
-Mówiłem ci ,później się dowiesz ,a na razie. Do zobaczenia.- wyszedł na balkon zatrzakując za sobą drzwi.
Zaraz po tym Anna oprzytomniała i wybiegła za nim na balkon , ale jego już tam nie było. Znikną tak szybko jak się pojawił.
-,,Dziwne... Muszę uprzedzić Elsę!!"-pomyślała i wybiegła z gabinetu jak do pożaru. Kierowała się prosto ku stajni. Spotkała tam Kristoffa karmiącego Svena.
-Cześć Anna. Coś się stało?-zapytał Kristoff, widząc zdeterminowaną Annę.
-Tak, pożycz Svena, to pilne. -poprosiła Krisa, i nawet nie czekając na jego odpowiedź dosiadła renifera.
-Nie mam wyboru. -odpowiedział ,a Sven ruszył z miejsca.
-DZIĘKI!!!-krzyknęła oddalając się w stronę lasu.
Wzięła Svena, gdyż on doskonale znał drogę do wioski trolli.
-Szybciej Sven ,szybciej.-mówiła do renifera, ale on i tak biegł najszybciej jak mógł. A wioski trolli na razie nie było widać. Co chwile to drzewo, drzewo, drzewo I jeszcze raz drzewo. Wreszcie skały prowadzące do Doliny. I dotarli, nareszcie dotarli. Anka natychmiast zeskoczyła ze Svena. I pobiegła ku domku Elsy. Co prawda, za niedługo miała się znów przeprowadzić do zamku, ale jeszcze mieszkała tam.
A więc bierze stos papierzysk, na biórko i zaczyna czytać. Nagle drzwi.balkonowe gabinetu się otworzyły, a wiatr wpuszczony z zewnątrz rozpiął kartki. Anna natychmiast zaczynała zbierać kartki. Gdy usłyszała szelest podłogi, podniosła się i rozejrzała, ale nikogo nie widziała .
-Czy ktoś tu jest? -zapytała ,ale odpowiedziała jej cisza.
-,,Chyba się przesłyszałam."-pomyślała Anna i znów zaczęła zbierać kartki. Gdy już je zebrała, poszła zamknąć balkon. Miała już spokojnie wziąć się za czytanie dokumentu, gdy spostrzegła na dotąd pustej kartce napis, który brzmiał.
,,WITAJ ANNO, DAWNO SIĘ NIE WIDZIELIŚMY"
-Kto tu jest?! -była pewna,że nie jest sama.-Pokaż się!!!
-Jeśli chcesz... -powiedział znajomy głos. A zza szafy wyłonił się nikt inny jak Hans.
-Hans...Co ty tu robisz?-powiedziała nutkę przerażona.
-Och.. Nie cieszysz się z odwiedzin narzeczonego?- rzekł z ironią w głosie.
-Nie jesteś moim narzeczonym od dawna.-Anka zaczęła się złościć.
-Do prawdy? Nie wiedziałem.
-Mów co tutaj robisz!!!-krzyknęła na niego.
-Dobre , pytanie. Później się dowiesz.- widząc wkurzoną minę Anny, uśmiechną się.-Tak ładnie marszczysz brwi, gdy się denerwujesz. -chwycił ją za twarz, ona się mu wyrwała, i chwyciła za szablę wiszącą na ścianie.
-Gadaj, Co tu robisz??!!-przysunęła mu szablę do gardła.
-Nie tak ostro, siostro. -rzekł odsuwając od siebie ostrze -Powiem tylko, wróciłem po coś co mi się należy.
-Czyli? - znów chciała mu przysunąć szable do gardła, ale się odsunął w stronę drzwi balkonowych i je otworzył. Anna stała w miejscu.
-Mówiłem ci ,później się dowiesz ,a na razie. Do zobaczenia.- wyszedł na balkon zatrzakując za sobą drzwi.
Zaraz po tym Anna oprzytomniała i wybiegła za nim na balkon , ale jego już tam nie było. Znikną tak szybko jak się pojawił.
-,,Dziwne... Muszę uprzedzić Elsę!!"-pomyślała i wybiegła z gabinetu jak do pożaru. Kierowała się prosto ku stajni. Spotkała tam Kristoffa karmiącego Svena.
-Cześć Anna. Coś się stało?-zapytał Kristoff, widząc zdeterminowaną Annę.
-Tak, pożycz Svena, to pilne. -poprosiła Krisa, i nawet nie czekając na jego odpowiedź dosiadła renifera.
-Nie mam wyboru. -odpowiedział ,a Sven ruszył z miejsca.
-DZIĘKI!!!-krzyknęła oddalając się w stronę lasu.
Wzięła Svena, gdyż on doskonale znał drogę do wioski trolli.
-Szybciej Sven ,szybciej.-mówiła do renifera, ale on i tak biegł najszybciej jak mógł. A wioski trolli na razie nie było widać. Co chwile to drzewo, drzewo, drzewo I jeszcze raz drzewo. Wreszcie skały prowadzące do Doliny. I dotarli, nareszcie dotarli. Anka natychmiast zeskoczyła ze Svena. I pobiegła ku domku Elsy. Co prawda, za niedługo miała się znów przeprowadzić do zamku, ale jeszcze mieszkała tam.
O ja.. HANS!!!!!!!!!!!!! ZOSTAW ANKĘ W SPOKOJU, PACANIE JEBANY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Czekam na następny!