piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 7 ,,Ten dzień który wszystko odmieni." cz.l


To opowiadanie z dedykacją dla wszystkich czytelników bloga.ツ

 ****

 Następne dni mijały podobnie , Elsa powoli pozbyła się zbędnego strachu. Anna ją odwiedzała, szczerze mówiąc to codziennie, albo wcześniej,  albo później , lub wysyłała Kristoffa na przeszpiegi,  albo Olafa. Więc,  gdy Elsa opanowała swoje umiejętność , nie do końca, ale wystarczająco, by zacząć treningi praktyczne. Na tych  początkowych treningach Elsa uczyła się  różnych najpotrzebniejszych zaklęć, czyli odwoływanie uroków. Później trenowała walkę, by móc walczyć pełniący mocy, nie udało jej się to do końca, ponieważ ,gdy skupiła całą swoją moc i miała już nią wycelować w wyznaczony cel, to traciła nad nią panowanie i kula mocy leciała na oślep przez las.  Następnie, gdy opanowała większość tych umiejętności , była przygotowywana do ceremonii mianowania jej,  jako nowej strażniczki , był to dla niej bardzo ważny dzień,  w sumie miała wtedy stać się nieśmiertelna. Jak opisywał jej Bazaltar, strażniczką stanie się ,gdy uda jej się otworzyć Wielką Księgę Czarów Arendell, którą podobno tylko ona, jako prawowita strażniczka może otworzyć, młoda czarodziejka była też ciekawa, co było w niej zawarte, w sumie to ona jako pierwsza ją otworzy, i gdzie ta księga się znajduje, ale cóż.. W końcu nadszeł ten dzień. Na tą uroczystość ,podobno mieli przyjechać strażnicy innych magicznych krain, i nie tylko. Anna, oczywiście, też zapowiedziała swoją wizytę .Ceremonia miała się odbyć o pełni księżyca.  

****

   Tymczasem na biegunie rozniosła się wieść o nowej strażniczce.Wszyscy mieli przyjechać w dzień jej mianowania saniami Mikołaja .No, prawie wszyscy, gdyż zdarzali się tacy, który raczej nie przepadali za tego rodzaju przyjęciami. Mowa tu oczywiście o Jacku . Piasek miał na głowie za dużo pracy, a Zając, nie wiadomo,  lecz wszyscy podejrzewają, że on po prostu boi się polecieć tam sańmi. Więc zostali tylko Mikołaj i Zębuszka, która była przepełniona radością,  że nowa strażniczka krainy jest dziewczyną. W sumie to prawie każdy, który miał zostać strażnikiem był chłopakiem i nie miała przyjaciółek, oprócz swoich małych wróżek. Miała nadzieję,  że nowa strażniczka Arendell, okaże się jej bratnią  duszą .  Dlatego ona bardzo chciała ją poznać , Mikołaj po prostu ją poznać.
Reszta, oczywiście bez Piaska, miała to obojętne. W sumie to często się sprzeczali, ale w niektórych sprawach mieli takie same zdanie. Było właśnie południe , gdy na ten temat rozstrzygała się dyskusja.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę ,że strażniczka Arendell jest kobietą, tylko nie rozumiem dlaczego nie chcecie jej poznać?- trajkotała wesoła Zębuszka , równocześnie rzucając pytające spojrzenie Jackowi i Zającowi.
-Mi nie potrzebne nowe znajomości, poza tym bardziej bym się o to pytał jego.-Zając wskazał na Jacka.- Przecież on nigdy nie widział uroczystości, a ja już widziałem trzy razy.
-Przestań się przechwalać, to, że jesteś dłużej w gronie strażników, to nie znaczyć, że jesteś mądrzejszy.- rzekł kpiąco Jack.
- Przecież ja tylko mówię o tym, że powinieneś się udać na tę ceremonię. - powiedział twardo, a jednocześnie ze zdenerwowaniem.
- Spokój! -tym razem głos zabrał North -Już podejrzewam co z tego wyniknie.
- No to więc,  ktoś więcej z nami pojedzie?- zapytała Zębuszka,  a wszystkie spojrzenia zostały skierowane na Jacka.
-Nie wiem, i nie patrzcie się tak na mnie.- odparł strażnik zabawy.
- Jack, masz tam być.-rozkazał stanowczo Mikołaj.
-No dobra. -powiedział zrezygnowany- Ale czemu on może nie iść?-wskazał na Zająca. 
-Powinni wszyscy tam się udać, bez wyjątków, ale dlatego , że Piasek ma dużo na głowie , to pójdzie nasza czwórka. -zarządził North,  czuł, że takie rozwiązanie będzie najlepsze.
-A jednak jest jeszcze jakaś sprawiedliwość - powiedział Jack, trochę niezadowolony, że nie postawił na swoim, ale, też zadowolony z tego ,że znowu zobaczy Zająca jadącego saniami.

****

   Trochę też się działo na dworze królewskim. Anna,  jako nowa królowa rzadziej się spotykała z Kristoffem. Była lekko przytłoczona obowiązkami, lecz nic nie spoważniała, nie raz podczas audiencji rzuciła kawał lub się na nią spóźniła. Nazywano ją ,przez większość zakręconą i wesołą, a wyższe osobistości mówiły, że jest nieodpowiedzialna i wybuchowa , to drugie zaczęli mówić,  gdy jak podczas jednego z posiedzeń radykalny ktoś zwrócił na to uwagę, ale to nie to ją tak bardzo zdenerwowało, tylko to, że zaczął pytać o jej siostrę, która tak jakby zniknęła. I wtedy zaczęła się z nim kłócić,  co w końcu skończyło się tym, że urzędnik stracił pracę. Zaraz po tym pojechała na naradę z siostrą ,która powiedziała jej, że będzie mogła wrócić, dopiero gdy zostanie strażniczką.
Ale wróćmy do dnia dzisiejszego tego dnia przyszły do niej sterty papierów z połowy miesiąca, doszły ,gdy miała zacząć się stroić na ceremonię, mieli jej towarzyszyć tam oczywiście Kristoff ze Svenem i Olaf , który ma zamiar przyprowadzić resztę ,, Śnieżnej Paczki", jak to zostali nazwani, przez Elsę i Annę. Dzień nie leciał jej tak jakby sama chciała. Słońce już zachodziło, a ona nawet nie przygotowała sukienki , jeszcze zostały jej papiery dwustrunowe, które Anna zostawiła na koniec , teraz tego żałowała. Usłyszała jak wołają na kolację, w brzuchu jej  burczało, nie jadła obiadu, a była jakby przyklejona do biurka. Postanowiła więc zawołać służącą z kolacją do gabinetu. Gdy przyniesiono jej obiad , Anka zaczęła zajadać, a równocześnie czytała . Chciała jak najszybciej odwalić robotę . Zaczytana w dokument ,zaczęła sięgać po herbatę,I....i wylała ją na całą stertę dokumentów. Wstała jak oparzona i zaczęła wycierać papiery, ale tylko pogarszała sprawę tusz całkiem się rozmazał, a do wypełnienia zostało jej tylko to co czytała. 
-,,W sumie to i dobrze kilka papierków mniej. Mogę się skupić na nocnym wypadzie"- pomyślała wyrzucając mokre papiery, następnie wytarła biurko i znowu do niego zasiadła.
 Gdy już zakończyła papierkową robotę, podeszła do szafy i zaczęła poszukiwania sukienki.

****

  Elsa siedziała w swojej chatce , przemyślając  to co ma za chwilę nastąpić, nadal nie mogła uwierzyć ,że jej życie tak bardzo się odmienia . Wtedy wszedł Bazaltar.
-Jesteś gotowa? Wypatrzyłem już strażników Kaiz.
-Tak, tylko nie wiem ,czy trzeba robić, aż takie zamieszanie , przecież to tylko dyskretna ceremonia.- zapytała.
-Właśnie ,że nie taka dyskretna. Jeszcze ci nie mówiłem, ale rzadko jest przepowiednia o strażniku, zazwyczaj ,to zostaje się wybranym  , już po kilku latach swojej działalności, i najczęściej nieśmiertelnych. A ty jesteś śmiertelna i wybrana jeszcze kilka lat przed swoim urodzeniem. Prawdopodobnie masz jakąś ważną misję, ale nie wiem jaką.- wytłumaczył jej.
- Szczerze mówiąc to dotąd nie mogę się w tym połapać, ale niech będzie.- uśmiechnęła się .- No to jak ma to ogółem wyglądać i gdzie ta księga?
-Księga jest w wielkim kręgu ,- odpowiedział Bazaltar .
- Że co? Nie rozumiem.-  zapytała z niedowierzaniem, co ma ona mur rozdrapywać, czy co.
-Oto chodzi, że jak wiesz pod nim znajduje się pomieszczenie. Ale w pełnię krąg aktywuje się sam i wyłania się księga na podpórce z kamienia, wtedy musisz dotknąć jej , a ona się otworzy, później to już formalność.- dokończył swoją wcześniejszą wypowiedź i wyszedł.
-,,Teraz nie ma odwrotu, ten dzień wszystko odmieni"- pomyślała Elsa i wyszła na zewnątrz.

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 6 Koronacja, przeprowadzka i pierwszy trening.

 Witam!
Ze względu na to, że wszyscy odwiedzający bloga nie mogą się doczekać pierwszego spotkania Jacka i Elsy (wcale się nie dziwię) postanowiłam to trochę przyspieszyć . Więc, by dużej nie przedłużać ten rozdział o koronacji Anny, oraz Elsie także w ważnym dla niej dniu, chodzi przeprowadzkę i pierwszy trening.
  Miłego czytania!!

*****
   
    Na następny dzień tak jak powiedziała Elsa ,ogłosiła swoją decyzję o przekazaniu tronu siostrze . Datę koronacji Anny ustalono na środek listopada, do tego czasu jej siostra obejmowała jeszcze obowiązki rządzenia, a w wolnym czasie szkoliła Annę na odpowiedzialną królową, a każdy wie, że Anna i odpowiedzialność to prawie przeciwieństwa. Ten czas minął szybko i nadszedł ten dzień w którym to Anna miała objąć obowiązki , Elsa miała nadzieję ,że dość ją wyuczyła i, że Anna nie ściągnie jakiegoś nieszczęścia na Arendell, jak to ona ma w zwyczaju. Myślała też dużo ,czy podjęła właściwą decyzję, ale widocznie tak musiało być, już dawno sobie uświadomiła, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Był właśnie poranek dnia koronacji Anny, gdy Elsa o tym rozmyślała, i chyba nawet bardziej stresowała się tym dniem , niż jej siostra...  Zaraz gdy tylko się zebrała pobiegła do pokoju swojej siostry. Zastała ją tam przyglądającą się krytycznym wzrokiem na swoją suknię, zawieszoną na szafie.
-Cześć Anna, gotowa na dzisiejszy dzień?- zapytała Elsa wchodząc do jej pokoju.
-No jasne, że tak.- odpowiedziała Anna optymistycznie się uśmiechając.- Tylko, że w tej sukni mi czegoś braku, szczerze mówiąc czego to nie wiem, ale..Czy mogłabyś ją jakoś ulepszyć?-zapytała Anna podsuwając siostrze swoją suknię.
-Dobrze.- rzekła- Niech pomyślę.- zamyśliła się- Może taka.- suknia w mgnieniu oka przybrała na falbankach delikatne ,błękitne barwy, a z góry, pokryła się delikatnie szronem, który mimo wysokiej temperatury w komnacie, nie rozpuszczał się.
-Och- westchnęła Anna- Własny, jest taka piękna,lepsza być nie mogła.Dziękuję!! - wykrzyknęła zachwycona, i rzuciła się siostrze w objęcia, a ta odwzajemniła jej uścisk.
-Nie ma za co.- uwolniła się od przytulasu Anny.-Właśnie,  choć już Anno, trzeba już schodzić, za niedługo ceremonia,  a chyba nie chcesz być koronowaną na głodnego?
-Jasne, że nie. Choć.-chwyciła Elsę za rękę i zaczęła z nią zbiegać do jadalni.
  Gdy już zjadły poszły na ceremonię , gdy tylko weszły,  wszyscy goście wstali, a one ruszyły przed siebie , później ceremonialnie Elsa przekazała koronę siostrze, następnie Anna pochwyciła berło i jabłko( chyba tak to się nazywa, nie wiem) została wypowiedziana formuła i tak Anna została ogłoszona królową. Po koronacji, jak zwykle rozpoczął się bal z okazji lotnisko. Był
taki sam jak zwykle: tłumy gości na sali balowej, który,  albo tańczyli, albo jedli, albo po prostu rozmawiali.Aż huczało tam od głośnej muzyki. Wszystko przycichło, gdy w sali kamerdyner zapowiedział wejście królewskich sióstr. Elsa i Anna długo rozmawiały , a jeszcze  łyżek Anna żegnała swoją siostrę ,w końcu będzie mieszkała, tak jakby w lesie. Po długim płaczliwym kazaniu siostry, Elsa pojechała do wiosło trolli, oczywiście przebrała się, już nie była ubrana uroczyście, ale wygodnie. Dojechała szybko . Już u skrajów wioski przywitały ją trolle, prawdopodobnie, były już uprzedzone o jej przyjeździe, ale cóż szła dalej,  razem z komitetem powitalnym, który zasypywał ją pytaniami. W końcu do głosić doszła Leokadia.
-No, w imieniu wszystkich trolli witam w naszej niewielkiej wiosce ,pozwól, że cię zaprowadzę do twojego mieszkanka. Na pewno jesteś zmęczona, podobno dzisiaj była koronacja naszej, kochanej Ani.- powiedziała troskliwie się uśmiechając i zaczęła prowadzić do chatki. Gdy dotarli Elsa zobaczyła ten sam mały domek, ale tym razem, wyglądał zupełnie inaczej. Przedtem zbudowany z kamienia z drewnianymi drzwiami, oraz pokryty strzechą, a teraz... Teraz zupełnie odnowiony, nabrał takiego swojego uroku. Jego mury porył bluszcz, okno były piękne, i tak jakby kryształowe? Wpadało przez nie różnobarwne światło, a dach, w sumie się nie zmienił, a na drzwiach były wymalowane rozmaite wzięty, trochę przypominały te na drzwiach od jej własnego pokoju.
-I jak? - zapytała trollka- Może nie jest to willa, ale to skromny domek, urządzony własnoręcznie przeze mnie.
-Jest prześliczny, taki skromny, ale też taki uroczy .Dziękuję. -.powiedziała Elsa, szeroko uśmiechając się do Leokadii.
-Oj, nie masz za co dziękować, jak ostatnio u nas byłaś z Anną, to dopytałam się jej o,twój styl, z dajemy to pomyślałem, że przyozdobisz go śniegiem, podobnie, możesz zrobić z bluszczem  a dekorację wnętrza zostawiłam tobie.-rzekła trollka otwierając drzwi .
 Wnętrze było skromnie urządzenie na środku stał stół, przy nim dwa krzesła, dalej stała szafa, a przy niej łóżko. Nagle, gdy Elsa zrobiła krok , by wejść do środka, podłoga zaskrzypiała, na cóż ona się uśmiechnęła, ci jak cóż,  ale w zamkiem nie znalazłaby tak trzeszczącej podłogi.
-Już,  chyba wiem co zrobić, by troszkę tu urozmaicić wnętrze.- powiedziała Elsa,  równocześnie tupiąc nogą w podłogę na której pojawił się lód, następnie poruszała lekko rękoma , na co pojawił sięga stolik lodowy wazon, a w nim kwiaty, szafę pokrył szron,  a całość delikatność migała na biało i niebiesko.
-No, takie dekoracje, to ja rozumiem. To zostawić cię tu samą, a Bazaltar,  kazał ci przekazać, że masz jutro trening o dziesiątej. Więc, dobranoc.- rzekła Leokadia , wychodząc z  chatki. 
  Po jej wyjściu Elsa zaczęła się rozpakowywać , a później położyła się spać.

****
 
   Następnego ranka Elsa  obudziła się wcześnie,  na początku, gdy otworzyła oczy, nie mogła sobie przypomnieć ,gdzie jest, ale za chwilę wszystko stało się dla niej jasne. Wstała  ,zebrała się i wyszła na zewnątrz, wokół domku leżały skały ,które słysząc jej kroki przyturlały się w jej stronę. 
-I jak pierwsza noc w naszej wiosce?- z głębi wyłoniła się Leokadia.
-Dobrze,  tylko,  gdzie tu można coś zjeść?- zapytała Elsa słysząc burczenie swojego brzucha. 
-Jeśli chodzi o jedzenie to nie mamy zbyt dużego zasobu, ale , coś się znajdzie.-powiedziała trollka,  znikając wśród tłumu trolli, zaraz jednak pojawiła się z jakimiś owocami,  były niewielkie i czarne,.podobne do malin. Elsa, choć nie bardzo znała się na owocach, wiedziała, że to są jeżyny. 
-Podejdź-rzekła Leokadia zachęcający gestem dłoni, by się do niej zbliżyła.Gdy Elsa podeszła, sałata jej do rąk owoce.-To nie są zwykłem owoce, lecz magiczne, dzięki nim, nie będziesz odczuwać długo głodu, a poza tym,..Resztę o nich ci powie Bazaltar.-zakończyła swój wywód, widząc nadchodzącego tu Bazaltara. Odruchowo Elsa się odwróciła. 
-Dzień dobry.-powiedział troll. -Gotowa na trening?
-Jakbym, nie była, to po co bym abdykowała z tronu?
-Świetnie, to chodź.-rzekł troll,  turlając się do centrum wioski. Elsa podążyła za nim.Gdy dotarli Bazaltar zawołał.
-Zejdźcie z wielkiego kręgu!- na jego głos wszystkie trolle tam stojące stoczyły się na pobocza.
-No dobra, proszę o ciszę, muszę się skupić- Bazaltar podchodził do symboli symboliczny i pomału, tak jakby w kolejności je klikał, a one się aktywowały. Gdy nacisnąć ostatni kształt, wtedy ziemia pod stopami Elsy i trolla zatrzęsła się. Dziewczyna odruchowo odskoczyła parę kroków, następnie ewę zobaczyła,  że  kamienny krąg zapadać się a na jego miejsce pojawiły się długie schody.
-Choć. -powiedział Bazaltar staczając się po schodach. Elsa poszła za nim, z resztą jak zawsze.  Na dole było bardzo ciemno, dopóki Bazaltar, nie zapalił pochodni, dziewczyna próbowała przyświecić sobie swoją mocą. Jak już było jasno, Elsa dojrzała na ścianach groty symbole  podobne jak na tamtym kręgu, tylko jedna ściana,  była zastawiona księgami.
-.Elso, znajdujemy się w grocie zaklęć, z tych ksiąg brałem naukę, a te symbole,  mówią o historii Arendell i magii, która tu się zrodzi,  a głównie o tobie -wskazał symbole, na początku było widać góry, obok chyba wiatr (trudno było rozróżnić) , następnie płatek śniegu i serce, później zobaczyła podobiznę,  chyba siebie , miała na głowię koronę,  następnie Arendell i padający śnieg, dalej symbole były zamazane.
-Nasz pierwszy trening będzie polegał na wewnętrznym spokoju, musisz opanować swoje moce. -rzekł.
-.Czyli co?- nie wiedziała o co mu chodzi,  tak, chciała opanować moce, lecz jeśli chodzi o spokój to ona miała go nawet za dużo.
-To,  że ty, ciągle żyjesz przeszłością, ciągle czujesz strach przed tym co się wydarzyło w dzieciństwie i tego lata, jeżeli chcesz do końca opanować moce, musisz przestać się bać, już ci to mówiłem. Pamiętasz czasy dzieciństwa , wtedy nikogo nie skrzywdzi i byłaś pewna, że tego nigdy nie zrobisz?-zapytał Bazaltar.
-Tak, ale to znaczy,że mam się ciągle oszukiwać wmawiając sobie, że nic się nie stało?- myślała sobie,że tylko jemu to łatwo mówić.
- Nie, chodzi oto, że musisz pozbyć się strachu, który przeważał w twoim dotychczasowym życiu- starał się jej wytłumaczyć.- I to będziemy ćwiczyć na treningach. Myślę ,że rozważenie przez ciebie wspomnień, pomoże ci opanować moce. Więc najpierw zajmiemy się najwcześniejszym dzieciństwem.

*****

Przepraszam, że tak długo nie dawałam rozdziału, ale internet mi się popsuł.


piątek, 5 czerwca 2015

Ankieta Muzyczna

 Witam!
 Chciałabym dodać więcej piosenek na playlistę  i proszę was o pomoc . Napiszcie w komentarzach, jakie są wasze ulubione piosenki, bym je dodała , a i wam było by miło słuchać swojego typu muzyki.
Co do rozdziału ,przygotowania trwają..
Pozdrowionka :-D

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 5 Decyzja

Ten rozdział z dedykacją dla Weroniki Lisek , która od rozdziału 2 komentuje każdy następny.
Miłego czytania!

******

  Następnego ranka Elsa, nie wiedziała jeszcze na co się zdecydować, z jednej strony to jest jej przeznaczenie i może wreszcie ,by do końca opanowała swoje moce, może to byłaby szansa na nowe lepsze życie, lecz z drugiej strony nie chciałaby zostawiać Anny samej, no czyli Kristoff na pewno by ja wspierał i w ogóle, ale wolała mieć ją sama na oku. Była w środku była rozdarta . Postanowiła powiedzieć to Annie  i niech to ona zdecyduje , nie wiedziała czy to dobra ,ponieważ jej siostra tak jak i ona sama chciała by  tej drugiej żyło się lepiej. Ale w tym wypadku nie miała wyboru. Musiała jej powiedzieć. Elsa  poszła szukać siostry , musiała  zrobić to jak najszybciej, gdyż o piętnastej miała zebranie Rady Miejskiej. Znalazła Annę w jadalni,która podbierała ciastka?
- Hej Anna .-przywitała ją Elsa- Co robisz?
- Elsa?- Anna o mało  nie wypuściła ciastek trzymanych w rękach.-Cześć. Nie mów nikomu, ale biorę zapas ciastek, zanim znowu mi ktoś je zje, a wiesz ,że to moje ulubione, czyli czekoladowe.- wytłumaczyła się.
-Ach, Anna.-westchnęła ,uśmiechając się do siostry.
-Pomożesz mi to zanieść , nie chcę ,by ktoś mnie widział.- powiedziała podsuwając Elsie część podebranych smakołyków.
-Niech ci będzie , ale jak tylko to doniesiemy muszę z tobą porozmawiać.-rzekła biorąc od Anny jej ,,skarby".
-Dobra, a teraz chodźmy.- ruszyła w stronę drzwi, następnie szybkim krokiem przeniosły ciastka do pokoju Anny.
-Ach.- westchnęła Anna -wreszcie bezpieczne.O czym chciałaś porozmawiać?
-Anno, bo widzisz, wczoraj ,gdy byliśmy wu trolli, Bazaltar powiedział mi jedną ważną rzecz.- zaczęła niepewnie.
-Jaką rzecz , o czym ty mówisz?- zapytała Anna.
-Taką, że ja urodziłam się z przeznaczaniem. Mam zostać strażniczką Arendell.- skończyła spuszczając głowę.
-Ale jak to , nie rozumiem-zdezorientowana Anna.
-Moja reakcja była podobna- uśmiechnęła się- Szczerze, to i ja tego do końca nie rozumiem.
-Elso, a na czym polega to bycie strażnikiem krainy?- spytała.
-Nie no, ty zadajesz te same pytania co i ja.- tym razem się już roześmiała, co ją bardziej rozluźniło w tej rozmowie.-Na obronie krainy i pomocy ludziom, którzy tego potrzebują. 
-Ale jakbyś sobie poradziła,przecież nadal boisz się używać mocy. -zapytała Anna co raz bardziej przypatrując się siostrze.
-Bazaltar powiedział, że mnie będzie uczył. -odpowiedziała Elsa. 
-No to wspaniale, byś wreszcie opanowała swoje może,a w sumie to też twoje przeznaczenie. Ja bym została królową, wiesz bym wreszcie mogła porządnie nawrzeszczeć na tych z rady. By było idealnie, zgódź się.- Anna zrobiła oczy szczeniaczka.
-Skoro tak błagasz. Ale na pewno sobie poradzisz?- zapytała niepewna.
-No jasne, wreszcie udowodnię im ,że jestem dość dojrzała ,by podejmować własne decyzje.- rzekła Anna , robiąc dumną minę.
-Dobra, to ja idę powiadomię radę o tej decyzji, a później przejadę się do trolli- powiedziała Elsa wychodząc z pokoju Anny. Jej  siostra chwilę się zastanowiła, po czym pobiegła za nią.
-Czekaj! Elsa. Błagam zaczekaj!- wrzeszczała  goniąc w stronę oddalającej się siostry.
-O co chodzi? Wiesz,że się spieszę.- powiedział zatrzymując się . w tym samym czasie Anna się potknęła o dywan i stoczyła ze schodów prosto na rycerską zbroję.
-Anno, nic ci nie jest?- przeraziła się widokiem Anny położonej na łopatkach.
-Jest dobrze.- powiedziała wstając- nie wiem co ja mam z tą zbroją, zawsze na nią wpadam, albo coś jej zepsuje.
-Anno, więc o co chodzi?- zapytała, gdy ta zabrała się za układanie zbroi.
-O to , że wolałabym, żebyśmy razem ogłosili to radzie, a później z tobą pojadę do trolli.- wytłumaczyła Anna kończąc swoją układankę, była już doświadczona składaniu tej zbroi.
-To choć , bo się spóźnimy.- powiedziała biorąc siostrę za rękę i kierując się do sali obrad. W tym celu, przeszły przez długi korytarz . Gdy otworzyli drzwi wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Wstali od razu,  gdy tylko spostrzegli królewskie siostry. One usiadły na swoich miejscach,oczywiście Annie musiał, ktoś krzesło przynieść. Ale w końcu zaczęły się obrady, siostra Elsy , bardzo się nudziła, lecz w końcu gdy rozmowy dobiegały do końca obecna królowa oznajmiła.
-Szanowni Panowie, chciałam wam oznajmić, że podjęłam decyzję abdykowania z tronu, ponieważ uważam ,że moimi rządami narażam Arendell na niebezpieczeństwo, dobrze wszyscy wiemy co się wydarzyło w dniu mojej koronacji , władzę pragnę oddać w ręce mojej siostry ,wiem ,że jest dość dojrzała na objęcie tronu, w sumie nie dawno skończyła 18 lat.- zakończyła Elsa , oddając swój głos obecnym tam urzędnikom.
-Ależ królowo, przecież poddani już przywykli do pani umiejętności ,oraz przywykli do pani rządów, czemu chce pani nagle zrezygnować?- zapytał najbliżej siedzący gruby, niski minister.
-Już powiedziałam. - odpowiedziała stanowczo na jego pytanie, tak ,że nikt by już nie ważył się podważyć jej słów.- Osobistą rezygnację złożę jutro, o szczegóły pytajcie się mojej siostry,a teraz koniec zebrania.- wstała , a za nią reszta i udała się razem z Anną w stronę drzwi. 
   Po wyjściu poszły do swoich pokojów za chwilę ,jak powiedziała jej Elsa wracając pojadą do trolli. Gdy już były wyszykowane spotkały się w stajni. Elsa wzięła konia tego co zwykle,czyli Alexa, podobno był najszybszy z wszystkich, a Anna wzięła klacz imieniem Burza i ruszyły ku wiosce trolli. Cwałowali jak najszybciej, raz to jedna wyprzedzała ,raz druga . W końcu gdy dotarli ujrzeli jak zwykle kamienie.
-Bzaltarze.- zawołała donośnie Elsa- Podjęłam decyzję.
  Na te jej słowa kamieni się poruszyły , a z głębi przyturlał się Bazaltar.
-Więc jak? Akceptujesz swoje przeznaczenie?- zapytał.
-Tak- odpowiedziała - Akceptuje, już ogłosiłam to radzie, nie mam odwrotu, Anna zostanie królową.- wskazała na siostrę.
-Dobrze , więc będziesz musiała tu zamieszkać na czas treningów.- rzekł Bazaltar.
-Anno , czemu Kristoff nie przyszedł?- zapytał się jej jeden z tłumu trolli.
-Wy sobie porozmawiajcie, a ty Elso, choć za mną.- zaczął się toczyć w stronę wioski w której jeszcze nie była. Poszła za nim. Doprowadził ją do niewielkiego domku.
- To nie są luksusy, ale przynajmniej tyle.- uśmiechną się troll.
- Czyli tu będę mieszkać?- zapytała.
-Tak. - odpowiedział.
-Ale jest taka jedna sprawa, że do czasu objęcia władzy przez Annę ja się muszę zajmować królestwem.- powiedziała niepewnie.
- A czy ja ci mówię, żebyś przeprowadzała jutro, nie , gdy Anna zasiądzie na tronie ,dopiero wtedy zaczną się nasze treningi, a później ty uroczyście przejmiesz obowiązki strażniczki. Dobrze?- dopytał się .
-Tak, oczywiście.- odpowiedziała Elsa- Idę po Annę, zbliża się kolacja w zamku i musimy zdążyć,- powiedziała powracając do siostry.
  Gdy ją odciągnęła od trolli zasypującymi ja pytaniami ruszyły w stronę zamku. Jaki dotarły właśnie mieli podawać kolację. Annie jeszcze zostało powiadomić Kristoffa o zaistniałej sytuacji, żeby tak bardzo nie wytrzeszczył oczu na wiadomość , że ,,Ona" ma zostać królową. Po kolacji poszła go szukać, a Elsa wzięła się za przygotowywanie dokumentu dotyczącym jej abdykacji.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 4 ,,Przeznaczenie?"

  Zapraszam na rozdział 4 ,wreszcie piknik., a co do dwóch blogów na które zostałam zaproszona, zajrzałam n as nie i oba są bardzo ciekawe.Będę na nie częściej zaglądać. To by było na tyle, życzę miłego czytania.ツ
******


   Elsa jechała jak najszybciej by dotrzeć do zamku za nim Anna się na nią wścieknie. W sumie to miała ją jeszcze uczesać przed piknikiem, a wiedziała ,że zależy Annie na nim jak na niczym innym. Myśląc o tym Elsa jeszcze bardziej przyśpieszała. Jej ta prędkość nie przeszkadzała ...,ale Olafowi.
-Proszę cię zwolnijmy, zaraz zgubię wszystkie kulę, a co najgorsza mogę  stracić Nos!!- wrzeszczał nieco błagalnym, jak i również panicznym głosem.
-Spokojnie Olaf, już niedaleko.- uspokajała go Elsa , ani trochę nie zwalniając- A po za tym , by do tego nie doszło, jakbyś coś znowu nie namieszał, więc nie miej pretensji do mnie.
-Dobra, może to i przeze mnie, ale no ,,przepraszam" , tylko trochę zwolnij.- błagał ją.
-Nie muszę trochę zwalniać , bo dojechaliśmy.- oznajmiła.
  Olaf nawet nie zauważył, że stoją przed stajnią. Gdy tylko zeszedł z konia nie mógł utrzymać równowagi, i chwiał się na wszystkie strony. Elsa szybkim krokiem zaprowadziła konia do stajni, i popędziła w kierunku zamku.Gdy tylko weszła do pokoju siostry zobaczyła ją odwróconą tyłem i patrząc na zegarek.
-Przepraszam za spóźnienie , miała miałam jeszcze trochę spraw do załatwienia.- tłumaczyła się Elsa.
-No co się z tobą dzieje, teraz prawie na każde bardzo ważne nasze spotkanie się spóźniasz.- powiedział Anna odwracając się, a gdy się odwróciła za jej twarz naszła zszokowana mina- Elsa, gdzie ty byłaś, co ci się stało ?- podbiegła do siostry z troskliwą miną.
-Ale o co chodzi?- zapytała nadal nie rozumiejąc, dopiero gdy popatrzyła na włosy i suknię zrozumiała pytania siostry. Włosy miała poszarpane, a w nich znajdowały się liście i gałązki, natomiast sukienkę miała nieźle ubłoconą.- Miałam zafundowaną niezwykłą przejażdżkę konno, ale zdobyłam to.- powiedziała pokazując diadem siostry.
-O! Skąd ty to masz?- zapytała przypatrując się zaginionemu przedmiotowi.
-No cóż, muszę być też odpowiedzialna za Olafa.- uśmiechnęła się.
-Ja mu dam, żeby narażać moją siostrę, przecież wie , że ty nie dawno chorowałaś.- powiedziała sfrustrowana.
-Nie bądź na niego zła, to nie jest do końca jego wina. - rzekła.- Dobra to usiądź już przy toaletce i daj szczotkę, chyba,że nie chcesz, żebym ci zrobiła fryzurę?
-No jasne, że chcę.- przytaknęła- Ale nie powinnaś czasem zająć się sobą?- popatrzyła na nią niepewnie.
-Później się sobą zajmę, w końcu tobie o wiele bardziej zależy na tym pikniku, niż mi.- powiedziała podchodząc do krzesła, oraz biorąc szczotkę od swej siostry.- Więc, jak cię uczesać- zapytała.
***
  Były już gotowe . Anna była w tej samej sukience, którą wybrały razem z siostrą, miała granatowe baleriny i włosy upięte u góry. Elsa  postanowiła trochę dopasować się do siostry i  włożyła granatowo-fioletową sukienkę z również czarnymi obszyciami, ale jasnymi rękawami , oraz paskiem. Włosy miała spięte w części, a w nich koronę. Nagle pod zamkowe wrota przyjechał swoimi nowymi sańmi Kristoff, oraz zaprzężony Sven.
-Cześć.- powiedział Kristoff, wysiadając z sań i uśmiechając się do Anny.- Gotowi na piknik?
-No , oczywiście , że tak- powiedział Olaf wyłaniając się zza sióstr .
-Jeśli tak, to wchodźcie. - powiedział wsiadając do sań, równocześnie pokazując ręką , by zrobiły to samo.Anna i Elsa natychmiast zareagowały usiadły w pojeździe, za nimi wszedł Olaf.
-No to jedźmy.- rzekł pociągając za lejce , na co Sven wystartował ,ciągnąc za sobą sanie. Jechali przez las , aż trafili na dużą zieloną polanę z której rozciągał się widok na całe Arendell .Wysiedli z sań biorąc ze sobą koszyki. Dwie siostry miały małe koszyczki, Olaf w ogóle nie miał, a Kristoff miał największy z nich wszystkich. Rozłożyli koce i wygodnie na nich usiedli. Dopiero wtedy odezwała się Anna.
-Piękne widoki, gdzie dokładnie jesteśmy?- zapytała.
-Na obrzeżach lasu.- odpowiedział, szukając czegoś w koszyku.
-Wiecie, muszę przyznać, że moje marzenia się spełniają, dokładnie tak wyobrażałem sobie mój pierwszy piknik- powiedział  Olaf kładąc się na kocu, podkładając pod swoją głowę ręce.

-Tylko nie rozmarzaj się za bardzo- powiedziała Elsa wyjmując kanapkę- Pamiętasz ranek , przez ciebie nawet nic nie zjadłam.- wzięła kęs kanapki.
- Już przepraszałem, ale ty mnie też nie zabiłaś na  tej szalonej jeździe konnej.- rzekł oburzony.
- Olaf , ciebie to nic nie zabije, oprócz ciepła ale teraz i ciepło nic nie pomoże, podobnie jak z Puszkiem. Popatrz, w walce ucięto mu nogę, a nawet spadł z przepaści, a nadal żyje- zapewniała go.
-To może bym nie zginął , ale mogłem ponieść wielkie szkody.- panikował.
-Och przestań- ucięła krótko Elsa.
-Elsa, teraz patrzę jak ty się zmieniasz.- rzekła Anna , wpatrując się w siostrę.
-Że co?!- zdziwiona Elsa , o mało co nie zakrztusiła się jedzeniem.
-Po prostu o to mi chodzi, że jeszcze niedawno byłaś zamknięta w sobie i często popadałaś w melancholię, a teraz jesteś radosna, otwarta, i pomyśleć, że ta zmiana trwała jeden dzień.- przestała trajkotać.
-Och , weź nie przypominaj.- machnęła ręką Elsa- Kristoff , a jak u ciebie w pracy?- zmieniła temat, by nie toczyć tego nie dawno zaczętego.
-Nawet bardzo dobrze, i jeszcze raz dzięki posadę.- odpowiedział , podając Svenowi marchew.
-Nie ma za co. - uśmiechnęła się- A Anna zbytnio nie dokucza ci w pracy, słyszałam , że czasami cię tam odwiedza.
-No może gdy zbliża się do sań z lodem, ale ,aż tak źle to nie jest.- zapewnił, uśmiechając się , gdy zobaczył Annę , udającą obrażoną.
-Ja przecież nie dokuczam, staram się pomóc. - odrzekła Anna.
-Tak, a co to było ,gdy niby przez przypadek, zwaliłaś cały lód z sań i musiałem na nowo układać.
- No, nie zawsze ta pomoc mi wychodzi.- usprawiedliwiała się .
- Dobrze już.- powiedział Kristoff , przytulając Annę do siebie.
- Kristoff, czemu mnie oszukałeś , mówiłeś ,że pojedziemy do trolli.- zapytała dziewczyna spoglądając na ukochanego.\
-Nie oszukałem cię, przecież, chyba nie myślałaś, że to będzie tylko piknik, będzie jeszcze obiecana niespodzianka. - odpowiedział.
- To kiedy ona będzie?- zapytała Anna.
-Musisz poczekać do zachodu słońca, a jeszcze trochę to potrwa. Jest przecież dopiero piętnasta , ale nie martw się szybko zleci.- pocieszył ją.- A i mają jakąś , podobno ważną sprawę do ciebie Elso.
-Do mnie?- przestała się bawić wytworzonym przez siebie śniegiem.- Ale jaką?
-A skąd mam to wiedzieć, powiedziały mi tylko tyle- wzruszył ramionami- A właśnie , skąd one cię znają?
-To długa historia, nie chcę o tym mówić.- odwróciła głowę.
-Ale umieramy z ciekawości.- przyłączyła się Anna.
- Dobra, ale macie u mnie dług.- powiedziała Elsa.
-Zgadzamy się , a teraz mów .- przysłuchali się Elsie, która musiała przywołać bolesne wspomnienia, i o nich mówiła, gdy skończyła , Kristoff powiedział.
-Czekaj, to ja chyba widziałem to twoje pierwsze spotkanie, właśnie wtedy i oni mnie przygarnęli, Podążałem za lodem ,wytworzonym prawdopodobnie przez ciebie.- powiedział.
-To co się pytasz . - rzekła oburzona Elsa..
-O , słońce będzie już zachodzić , Kris , szykuj tą niespodziankę, wiesz , że nie mogę się doczekać- podekscytowała się Anna.
-To zbierajmy się, za niedługo znowu jedziemy.- powiedział , wstając i biorąc swój kosz.
Za nim wstali wszyscy robiąc podobne ruchy co on, no może oprócz Olafa, ale on nie miał koszyka, więc wziął tylko swój koc i starał się go złożyć, co mu niezbyt wychodziło, W końcu Elsa złożyła jego koc, i włożyła do swojego koszyka, następnie wszyscy wsiedli do sań, oprócz oczywiście Svena. Kristoff pociągną za lejce i  ruszyli w stronę wioski trolli. Gdy dojechali zobaczyli ,tak jak zawsze głazy porozrzucane po wielkim kamiennym kręgu. Kristoff błyskawicznie zaczął się z nimi witać, na początku nie reagowały , ale później się pobudziły, i to jak.. Zaczęły się chwalić i zaczynać  różne tematy .
-No to jak ci idzie z Anną, jesteście razem?- dopytywała się Leokadia ( tak nazwałam trollkę , która przegarnęła Kristoffa.).
-No, można powiedzieć , że tak.- odrzekł zawstydzony.-Pytaj się Anny.- wskazał  na dziewczynę.
-O, Anna . Witamy w naszych skromnych progach- tym razem zaczęła witać się z Anną.
  Elsa, już myślała myślała, że o niej wszyscy zapomnieli, nawet Olafa zauważyli. Ale nagle do niej przytoczył się król trolli.
-Ty , zapewne jesteś Elsa.- powiedział przyglądając jej się.
-Tak- odpowiedziała nieco speszona
- Zmieniłaś się od czasów dzieciństwa.
-Może? Nie wiem, może co do charakteru , ale z wyglądu to raczej nie bardzo.- uśmiechnęła się.
-Choć , muszę z tobą poważnie porozmawiać.- odwrócił się wskazując drogę, którą ma iść Elsa. Jej reakcja była natychmiastowa, poszła za trollem na obrzeża wioski, nadal nie wiedziała, jednak ,,o czym?" Bazaltar chce poważnie z nią porozmawiać. Gdy dotarli troll zaczął mówić.
-Widzisz, oto chodzi, że , nie powiedziałem ci w dzieciństwie jednej ważnej rzeczy, uznałem ,że byłaś jeszcze za młoda by ci to mówić.- zaczął uroczyście troll.
-Ale, zaraz , o czym powiedzieć?- zapytała zdezorientowana, nie wiedziała o czym on mówił.
-O tym, że jeszcze długo przed twoim urodzeniem , istniała legenda o twoim istnieniu .
-Co?- już nic z tego nie rozumiała.- Ale, jak to?
-Tak, że już u zarania dziejów , mówiono, że zrodzi się królewskie dziecię , które , będzie miało bardzo potężną moc zimy, która przyniesie na kraj zimę stulecia. Mówiono człowieku z zamarzniętym sercem, śpiewano o tym nawet różne pieśni.
-Niewiele z tego rozumiem, tylko tyle chciałeś mi powiedzieć?- zapytała, lekko rozczarowana.
-Nie, czy czasami myślałaś , że twoja moc zrodziła się w tobie , bez powodu?- zapytał.
-Może czasami..- zamyśliła się.- Ale co ma to z tym wspólnego?
-To, że tej legendy nikt do końca nie zna oprócz trolli, mówi ona o twoim przeznaczeniu.
-Przeznaczeniu?- znowu była zdezorientowana.
-Takim, że zostaniesz jedyną prawowitą strażniczką Arendell, o prawdopodobnie, najpotężniejszej magiczce, jeżeli opanujesz swoje wszystkie umiejętności.- dokończył , swój wcześniejszy wywód.
-Strażniczką, najpotężniejszą? Co? Przecież jestem królową, która nie do końca panuje nad swymi zdolnościami, niby jakim cudem , mogłabym stać się kimś innym?- dopiero zaczęło do niej dochodzić, o czym mówi Bazaltar.
-Może wydaje ci się to nie możliwa do zrealizowania zmiana, ale popatrz na to z innej strony, przecież, mówiłaś przed chwilą , że zmieniłaś swój charakter , a zostanie strażniczką to twoje przeznaczenie.- tłumaczył.
-A właściwie co robi taki strażnik krainy, a skoro  Arendell ma już tyle lat, to kto był strażnikiem, przez te wszystkie lata?- wiadomość, którą nie dawno Elsa usłyszała,nie mogła dotrzeć do jej głowy.
-Na dzień obecny to ja jestem strażnikiem,  i właśnie robiła byś to samo co ja, tylko plus to,że byś jeszcze broniła krainy. -odpowiedział.
-To dlaczego ty nadal nie możesz nim być?- zapytała Elsa.
-Bo to ty jesteś wybrana. - dalej tłumaczył dziewczynie.
-No dobrze,  ale jak ja mam ludziom pomagać, jeżeli przez całe życie tylko krzywdziłam.- w jej oczach zaszkliły się łzy.
-Bym cię uczył co i jak, a dalej,  to byś już sama wiedziała. -pocieszył ją.
- Ale kto by władał Arendell ?- próbowała za wszelką cenę zrezygnować z posady.
- Masz siostrę, założę się, że Kristoff jej pomoże. -rzekł troll.
-Nie, wiem, muszę to przemyśleć, a teraz idę do siostry, jutro dam odpowiedź.-odrzekła oddalając się w stronę centrum wioski. Spostrzegła tam rozradowaną Annę, która, gdy tylko ją zobaczyła podbiegła do niej pokazuj srebrny łańcuszek, i mówiąc o dostanym przed chwilą prezencie. Ale Elsa myślała teraz jak o tym wszystkim powiedzieć Annie, a ona na pewno z niej to wyciągnie. Późno wrócili do zamku,a na drodze Elsy stanęła decyzja, która prawdopodobnie zaważy na jej losie.